2013-09-18

Niepodległa Katalonia poza UE

Jedna z manifestacji na rzecz niepodległości w Barcelonie, wiosna 2013. 
Katalońska prasa bije na alarm: Komisja Europejska chce wykluczyć Katalonię z UE. Jakiś czas temu dużo o utracie członkostwa pisali Szkoci. W obu przypadkach chodzi o opinię prawną, wedle której nowe państwo, powstałe w wyniku odłączenia od państwa będącego członkiem UE, nie należy do UE. Opinia nie jest nowa. A logika jest prosta: państwa członkowskie są wymienione w traktacie. Ani Szkocji ani Katalonii na liście nie ma, trudno więc mówić o wykluczaniu z UE. Żeby zmienić traktat, potrzebna jest jednomyślność. Oznacza to, że Madryt musiałby się zgodzić na przystąpienie niepodległej Katalonii do UE, podobnie jak Londyn na członkostwo Szkocji. Przystąpienie do UE nie odbywa się też z dnia na dzień: kandydat musi swoją gotowość do członkostwa udowodnić.

W gospodarce i polityce obrażenie się i robienie na złość nie jest skuteczną receptą na sukces. Dlatego jest mało prawdopodobne, by Madryt lub Londyn blokowały przystąpienie odłączonych regionów do UE po uzyskaniu przez nie statusu niepodległego państwa. We wspólnym interesie byłoby jak najszybsze ponowne zintegrowane się w ramach UE i jej wspólnego rynku. Europejski Obszar Gospodarczy mógłby co najwyżej stanowić przedsionek pełnego członkostwa dla nowych państw. Na pytanie czy Katalonia i Szkocja chciałyby wstępować do UE odpowiedź może być tylko twierdząca. Zwolennicy niepodległości w obu krajach widzieli naturalnie przyszłość swoich państw zagwarantowaną w ramach UE. W obu też przypadkach chodzi o regiony proeuropejskie. Tym silniejszy był więc szok wywołany upublucznieniem opinii prawnej, mimo, że wydaje się ona oczywista.

Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że rozwód Katalonii z Hiszpanią (albo Szkocji z Wielką Brytanią) nie odbył by się bez emocji. Wszyscy w Europie obawialiby się efektu domina. Hiszpańskie negatywne stanowisko w sprawie uznania niepodległości Kosowa to dobry przykład tego, jak silna może być obawa przed precedensem. O ile więc można spodziewać się skłonności do kompromisu w sprawie przyjęcia nowopowstałych państw do UE (bo wtedy i tak nie będzie wyjścia a interes gospodarczy będzie skłaniał do ugodowości), o tyle etap poprzedzający uzyskanie przez nie niepodległości na pewno spolegliwością nie będzie się charakteryzował. Hiszpania sprawnie używa zresztą unijnego argumentu wobec Katalończyków: wyjście z Hiszpanii oznacza wyjście z Unii. W wydaniu Brytyjczyków ten sam argument odnoszący się do Szkotów może śmieszyć, ale też działa. Wszystkie te rozważania dotyczą hipotez. Katalonia, a tym bardziej Szkocja, nie są gotowe na niepodległość. Choć kilkusetkilometrowy ludzki łańcuch, który połączył Katalończyków w dniu ich narodowego święta 11 września dowodzi rosnącej proniepodległościowej determinacji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...