2012-06-13

Euromitologia dominujących i dominowanych



Euromitologia to tylko jeden z objawów odrzucenia idei integracji europejskiej. U jej podstaw leży odrzucenie tego wszystkiego, co nie wydaje się swojskie i nasze, tego co jest postrzegane jako obce i jako inne. Metoda budowania tożsamości w opozycji do innych jest stara jak świat. Zresztą nawet wśród zagorzałych zwolenników integracji europejskiej spotkać można ludzi, którzy nie potrafią swej europejskości opisać i zachwalić inaczej, niż poprzez opozycję na przykład wobec USA, Rosji, Chin.

Przeciwnicy integracji europejskiej budują swą eurosceptyczną tożsamość przeciw UE, ale nie przeciw Europie. Przeciwnie, nieustannie podkreślają, że są przeciwni nazywaniu UE Europą, bo to zawłaszczenie, choć z drugiej strony sami używają pokrewnej formy retorycznej mówiąc o UE "Bruksela". Przyznają się do Europy, ale odnajdują się tak naprawdę tylko w państwach narodowych. Ich eurosceptycyzm jest niejednorodny, bo naznaczony narodową historią.

Glasgow, Fontanna na cześć brytyjskiego kolonializmu
Dla krajów niegdyś imperialnych, które utraciły swoje kolonie, takich jak Francja i brytyjskie Zjednoczone Królestwo, odniesienie do metropolii pozostało aktualne. Wszystko, co poza metropolią, jest gorsze. W najlepszym razie – konkurencyjne. Z punktu widzenia Paryża czy Londynu Bruksela jest pozą metropolią, ma więc ograniczoną legitymację do decydowania o czymkolwiek. Brytyjska insularność, od wieków w prześmiewczej opozycji do Kontynentu, dodatkowo wzmacnia ten postkolonialny instynkt. Ale również we Francji, i to nawet wśród zadeklarowanych zwolenników integracji europejskiej, instynkt ten regularnie daje o sobie znać.

Dla eurosceptyków z krajów, które nie tylko nie miały swoich kolonii, ale – przeciwnie - cierpiały cudzą okupację lub dominację – UE to właśnie budząca niechęć obca potęga. To dominująca metropolia. Dlatego na przykład porównanie UE do ZSRR, Brukseli do Moskwy tak dobrze wpisuje się w zespól polskich wyobrażeń zbiorowych i historycznych odniesień. Skojarzenie całkowicie pozbawione sensu, to prawda, ale nie o racjonalnym tylko podświadomym i instynktownym odczytywaniu rzeczywistości mówimy. Co ciekawe, polscy eurosceptycy są przeciwnikami unijnej "dominacji", ale przynajmniej niektórzy z nich chcą odgrywać wobec Ukrainy czy Białorusi rolę odźwiernego brukselskich wrót, ambasadora Zachodu i jednocześnie rzecznika interesów swych byłych kolonii w Brukseli czy Strasburgu.

Oczywiście ta analiza eurosceptycyzmu oparta jest na pewnym uproszczeniu. Kolonialna przeszłość nie tłumaczy wszystkiego. Za brytyjskim eurosceptycyzmem mogą stać interesy londyńskiego City albo populistyczna analiza wyborcza, jak w przypadku Camerona i torysów. W Polsce poza historycznymi zmorami z czasów zaborów i okresu pojałtańskiego dużą rolę odgrywają też czynniki kulturowe, światopoglądowe.  Ale kolonialne dziedzictwo pozostaje interesującym elementem analizy euromitologii, której na tym blogu poświeciłem specjalna zakładkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...